poniedziałek, 3 lutego 2014

Ty się w życiu napłaczesz



TY SIĘ W ŻYCIU NAPŁACZESZ

Matko wielka twoja wina
Idzie drogą zła godzina
Idzie, idzie tuż przy ścianie
Coś wyrzekła to się stanie

Kilkuletnia dziewczynka bawi się za domem. Na ogromnym kamieniu przykrywającym wejście do piwnicy rozłożyła swoje gospodarstwo i wydaje przyjęcie dla swoich lalek. Na talerzach z liści serwuje placki z błota wykrojone kapslem z butelki. Nagle do jej uszu dobiega odgłos dzwoniącego łańcucha. Przerażona, iż zerwał się z łańcucha koń sąsiada szybko schodzi z kamienia i pędzi w stronę domu. Pędzące szybko nóżki rozjeżdżają się nagle na mokrym terenie. Płacząc na cały głos podnosi się cała utytłana w błocie. Wywołana rozpaczliwym krzykiem wychodzi z domu matka, patrząc ze złością na przerażone dziecko oczekujące kary za pobrudzone ubranie.
- Nie będę Cię dziś biła, bo i tak życie Cie zbije nie raz – mówi pewnym siebie tonem
Mała Joasia przerażona słucha słów matki próbując zrozumieć, za co to życie ma ją bić. W jej małej główce powstają przerażające sceny, kiedy to rózgi lecą z każdej sceny. Nie wie, co to jest dokładnie to życie, więc wyobraża sobie całe mnóstwo rąk, trzymających różne kije i kamienie. Widzi pędzące na nią duże konie, szczekające głośno psy z ogromnymi zębami.
- Ale ja będę grzeczna, naprawdę będę bardzo grzeczna – szepcze wtulona w kąt izby.
Babcia patrzy z troską na wnuczkę, która od kilku dni siedzi w kąciku prawie cały dzień, nie śpiewając jak zawsze i nie produkując swoich ciastek.
- Joasiu, boli Cię coś? – Pyta gładząc ją po główce.
- Nie babciu, nic mnie nie boli – odpowiada przytulając się do babcinej ręki.
- Biegnij pobawić się z dziećmi, zobacz jak im wesoło – wskazuje ręką na ogród sąsiada, gdzie gromadka dzieciaków hałasuje na pół wsi.
- Nie babciu, ja muszę być grzeczna, bo mnie potem życie będzie biło – odpowiada poważnie, a babcia z wrażenia siada na klocu drzewa leżącym obok.
- Kto, na miłość boską takich rzeczy ci naopowiadał – pyta zatroskana
- Mamusia mi powiedziała, a ona wie najlepiej – pada natychmiast odpowiedź.
- Ach ta twoja mamusia – myśli zła na swoją córkę, która wiecznie jest z czegoś niezadowolona. Jej twarz bardzo często chmurę gradową przypomina, rzadko udaje się komuś, uśmiechniętą ją zobaczyć – muszę coś z tym zrobić, nie wolno mi tego tak zostawić  - myśli intensywnie czując ogrom zła, które pociągną za sobą te nieopatrznie wypowiedziane słowa.
- Ja już będę grzeczna, będę grzeczna – słyszy mówiące przez sen dziecko. Mała śpiąc kręci się na posłaniu mamrocząc ze strachem słowa obietnicy.
- Śpij kochanie, śpij, wszystko będzie dobrze – gładzi małą po główce rozmyślając, w jaki sposób powinna jutro zacząć rozmowę. Dziecko jest jeszcze bardzo małe, musi znaleźć bardzo łatwy sposób.


Joanna budzi się, otwierając powoli oczy. Z determinacją spogląda na zegarek. Powinna już wstać, ale wspomnienia przykuwają ją do łóżka z powrotem. Przypomina sobie bardzo dobrze scenę, kiedy to matka wypowiedziała te właśnie słowa. Pamięta jeszcze ten ogromny strach, który rozlał się wtedy w jej sercu. Strach i gorycz, że ktoś, kogo tak mocno kochała zapowiedział jej coś tak złego.
- Ile mogłam mieć wtedy lat? – Szepcze kilka minut później stojąc przed lustrem w łazience. Nie jest w stanie jednak określić dokładnie swego wieku. Wie tylko, iż z pewnością nie chodziła jeszcze do szkoły. Nie pamięta też, aby miała wtedy już swego brata, który urodził się 5 lat po niej.
- Mamo, mamo, byłam taka maleńka jeszcze, za mała na takie słowa – mówi z rozpaczą w głosie.
Jadąc do pracy pomyślała o poznanej kilka tygodni wcześniej Teresie. Już wtedy chciała się z nią umówić, ale nałożyło się jej kilka poważnych spraw i w rezultacie nie znalazła na to czasu. Teraz jednak poczuła, iż nic nie jest aż tak ważne, aby dalej odkładać tę wizytę. Bardzo chciała porozmawiać z nią o swoim życiu. Wykręciła więc szybko jej numer i umówiła się. Terapeutka miała akurat wolny czas wieczorem i zgodziła się na spotkanie. Od tego momentu liczyła godziny do spotkania. Podjeżdżając pod jej dom była mocno podekscytowana. Nareszcie będzie mogła porozmawiać z kimś, komu bez obaw o wyśmianie można powierzyć najskrytsze sekrety. Komuś, kto nie tylko wysłucha, ale też powie szczerze swoje zdanie. Kobieta przywitała ją serdecznym uśmiechem i szczerą radością w oczach.
- Napoje gazowane mi się skończyły, ale mam różne soki – powiedziała z lekkim zażenowaniem otwierając drzwi lodówki.
- O, jest brzoskwiniowy, mój ulubiony – mówiąc to już sięgała po karton.
- Widzę, że odnośnie owoców mamy podobne upodobania – skomentowała stawiając na stole dwie szklanki
- Myślę, że się nie obrazisz, jeżeli powiem od razu, iż nie chcę kart, jeszcze nie teraz. Zależy mi na rozmowie z kimś takim jak ty – jej spojrzenie wyrażało wyraźną prośbę.
- Oczywiście, że się nie obrażę. To nawet lepiej. Porozmawiamy sobie, bo mam wrażenie, iż przede wszystkim jakieś sprawy z odległej przeszłości chcesz omówić.
- Tak, masz całkowitą rację. Ostatnio miałam sen, który przypomniał mi jedno z wydarzeń z odległej przeszłości, z czasów, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką.
- Podaj mi proszę dokładną datę urodzin, zrobimy szybką podstawową analizę numerologiczną – Mówi kiedy już usiadły wygodnie, jedna na kanapie, a druga na fotelu.
- A czy znasz może również godzinę – z trudem wykrztusiła słysząc datę, która całkowicie pokrywała się z jej datą urodzin.
- Około godziny drugiej w południe – ta odpowiedź wprawia ją w jeszcze większe zdumienie – jesteśmy urodzone prawie w tym samym czasie. Różnica sprowadza się tylko do jednej godziny – myśli zaskoczona.
Próbując opanować drżenie głosu wprowadza Joannę w świat numerologii. Zaczyna od bieżącego roku i powoli cofa się do tyłu chcąc sprawdzić jak każdy rok wyglądał w jej życiu, czy rzeczywiście zgadza się z założeniami numerologii.
- Od kilku miesięcy jesteś na drugim roku dziewięcioletniego cyklu, który zazwyczaj otwiera okno na wiele nowych i cennych znajomości. Równocześnie towarzyszy temu trzeci rok osobisty, więc sądzę, iż samopoczucie masz wspaniałe i wykorzystujesz każdą okazję na ich zawarcie.
- Tak, masz rację – odpowiada po chwili namysłu – rzeczywiście od trzech, czterech miesięcy spotykam całe mnóstwo nowych ludzi, z którymi utrzymuję dość ścisły kontakt. Odezwało się też do mnie wiele osób, z którymi nie rozmawiałam kilka a nawet kilkanaście lat.
- Prawie półtora roku temu, w październiku rozpoczął się pierwszy rok Twego nowego cyklu, który jest bardzo pomocny w sprawach zawodowych. W tym roku wiele osób otwiera nową działalność lub podejmuje pracę na innym stanowisku – przerywa widząc, iż kobieta chce coś dodać
- To niesamowite – prawie woła – otworzyłam nowy sklep, a dokładnie dziewięć lat wcześniej, czyli znowu na pierwszym roku poprzedniego cyklu powstał mój pierwszy – mówi radośnie.
- Towarzyszył temu drugi rok osobisty ułatwiając ci kontakty z ludźmi. Teraz wracamy do poprzedniego cyklu, ale może weźmy go od samego początku, żeby było łatwiej umiejscowić fakty. Wiemy już, że w pierwszym roku otworzyłaś swój pierwszy sklep, w drugim z pewnością nawiązałaś nowe kontakty, poszerzyłaś znajomości – ciągnie widząc potakujące skinienie głową.
- Trzeci rok przyniósł, więc dobre plony, które zależą od tego jak owocnie był przepracowany rok zawodowy i rok znajomości – zamiast odpowiedzi pojawia się szczery, serdeczny uśmiech
- I wkraczamy w rok czwarty, który ja nazywam po prostu „pusty portfel”. Jeżeli udało Ci się utrzymać znajomości i oszczędzić gotówkę, to nie był taki zły.
- Tak, na szczęście, głównie dzięki pomocy mojej przyjaciółki, która ciągle turkotała mi nad głową, że mam oszczędzać, bo nie wiadomo, jakie będą następne lata – odpowiada wesoło.
- Później chwaliłam ją przez następne dwa lata. I za to, że wierciła mi dziurę w brzuchu o odkładanie forsy i za to, że za moimi plecami naprawiała to, co zepsułam zbyt porywczymi pyskówkami – śmieje się radośnie. 

Ciąg dalszy tutaj

cześć druga

http://tarot-life-coaching.blogspot.gr/2014/02/ty-sie-w-zyciu-napaczesz-czesc-2.html

część trzecia

http://tarot-life-coaching.blogspot.gr/2014/02/ty-sie-w-zyciu-napaczesz-czesc-3.html




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz