- Nie mam pretensji, że po raz kolejny odebrałeś mi możliwość normalnego chodzenia,
ale skoro to się stało, to teraz załatw mi taką pracę, do której nogi nie będą
mi potrzebne, abym mogła się wywiązać ze swoich zobowiązań finansowych.
Tego samego wieczoru przeglądając jedną z moich książek natknęłam się na
reklamę z wydawnictwa Astropsychologii i mój wzrok padł na książkę „Symbole
senne”. Wtedy uświadomiłam sobie, że ostatnio mam bardzo dużo różnych snów,
które nie bardzo rozumiem, pomimo iż czuje, że chcą mi coś przekazać ważnego.
Patrząc na zamieszczoną w reklamie fotografie okładki poczułam, że to jest coś
dla mnie, coś, co koniecznie powinnam przeczytać. Kiedy książka dotarła do mnie,
miałam już gotowy zeszyt, do zapisywania snów, czego wcześniej nie robiłam. Książkę
przeczytałam natychmiast, zarywając nocy. I nad ranem miałam pierwszy sen.
Znalazłam złoty pieniążek, monetę, na której błyszczała cyfra 1. Zajrzałam
natychmiast do sennika i przeczytałam
- znaleźć
pieniądze- szczęśliwy fart ratujący w trudnościach, wsparcie Opatrzności.
- Pod hasłem
liczba 1- samodzielność, inicjatywa, aktywność.
Dzięki temu poczułam się o wiele pewniej, wiedziałam, że szybko coś się
wyklaruje i zostanę uratowana. I rzeczywiście. Wkrótce zajęłam się tym, czym
zajmuję się do tej pory. Ten sen o złotej monecie, pod moimi nogami miałam już kilkakrotnie
wcześniej, ale nie przywiązywałam do niego wagi. Dopiero po tym, jak przeczytałam
znaczenie tego sennego symbolu, otworzyłam się na tę pomoc Opatrzności. Był to
na przełomie zimy i wiosny, 11 lat temu. Od tamtego dnia, moja podświadomość porozumiewała
się ze mną takim właśnie kluczem, o jakim jest mowa w „Sennych symbolach”.
Kiedy zobaczyłam w śnie siebie jadącą wierzchem na koniu, wiedziałam, że
wkrótce kogoś poznam i będzie to związek erotyczny. Kiedy raz zadzwoniła do
mnie koleżanka, mówiąc, że śniła się jej kapusta, powiedziałam od razu
- Nie bój się, ciąży nie będzie – co niezmiernie ją ucieszyło. I tak też
się stało.
Gdy zobaczyłam, że jakiś mężczyzna wsadził do mikrofalówki jajko i wyskoczył
z niego kurczak, znowu zajrzałam do tej właśnie książki i już byłam przygotowana,
że dowiem się o zaręczynach, które nastąpią błyskawicznie, skoro użył
mikrofalówki. Innym razem przeraził mnie sen o trąbie powietrznej, która
przeniosła kopę siana do sąsiedniej wsi. Po zapoznaniu się ze słowami Pani Ewy odnośnie
tych symboli byłam przygotowana psychicznie na to, co się wkrótce wydarzyło i
fakt, że jeden z moich planów legł w gruzach, nie przeraził mnie aż tak bardzo.
Zawsze też, bardzo dokładnie sprawdzają mi się sny związane z domem i psami.
Dokładnie tak, jak opisała to autorka tej książki.
Pomimo, iż później
kupiłam kolejny sennik, otworzyłam forum, gdzie przez 3 lata zinterpretowałam wiele
snów i tym samym mocno poszerzyłam swoją wiedzę, do dzisiaj moja podświadomość
korzysta z tych moich pierwszych, sennych kluczy.
Pani Ewo,
serdecznie dziękuję za „Symbole senne”, które były dla mnie bardzo cennymi
znakami na tej drodze do nowego życia.
Gorąco polecam tę
pozycję. Jest napisana prostym, trafiającym do każdego językiem. Jeżeli chcesz
poświęcić więcej uwagi swoim snom, a nie masz jeszcze „Symboli sennych” możesz
śmiało je zamówić. Jest napisana tak serdecznie, z tak radosnym zaangażowaniem,
że twoja podświadomość bardzo szybko się „przełączy na fale” tych właśnie
symboli i ułatwi ci kierowanie swoim życiem poprzez nowe, wyraźne sny.
Serdecznie życzę wszystkim łatwiejszego rozwiązywania sennych supełków.
Witam, miło przeczytać coś pozytywnego o swojej pracy. Dziękuję! :-) Może dodam trochę o genezie powstania tej książeczki (całkiem sporo czytelników do mnie napisało prywatnie z podobnymi ocenami, pytając skąd to się wzięło). Szczególne i mniej szczególne sny miewam od zawsze, były dla mnie na tyle fascynujące, że zapisywałam je sobie od dziecka, zgromadziło się ich więc przez lata setki, pewnie ponad tysiąc. Nie rozumiałam ich jednak. Szukałam sensu, czytając dzieła psychiatrów i psychologów, praktyków i teoretyków z podobnych dziedzin, nic z tego. W latach 90-tych trafiłam przypadkiem na inicjacje reiki, potem na inicjację schronienia w Buddzie. Wspominam o tym, bo może to były impulsy wyzwalające. A może wcale nie. Po prostu taki był proces. W dzień po wzięciu schronienia (nie jestem buddystką, ot, mam przyjaciół buddystów i medytowałam z nimi przy okazji spotkań), a raczej w nocy doznałam otwarcia najwyższej czakry. Tego się nie opisze. Fala energii, rozjaśnienie i rozszerzenie umysłu. W kilka minut przepłynęła przeze mnie potrzebna wiedza. Okazało się, że zrozumiałam język snów, język nieświadomości. W kilka dni później zaczęłam robić zapiski z odczytem symboli z mojego wieloletniego śnienia. I książeczka powstała sama w ciągu 2 miesięcy. Bez wysiłku. Przepłynęła przeze mnie wiedza, zatrzymałam ją w ten sposób, a teraz sama muszę czasem do niej sięgać, bo i zainteresowania się nieco zmieniły. :-) Pozdrawiam serdecznie, Ewa S.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za te dodatkowe informacje. Szczerze mówiąc, tak sobie właśnie wyobrażałam powstanie tej książki. Moze nie ze szczegółami, ale bardziej jako impuls, nagłą potrzebę. Bo czytając ją czuje się różnicę miedzy tym sennikiem a innymi. Jest bardziej naładowany "światłem", spontaniczny. Jest w nim wiedza bardziej intuicyjna niż zdobywana poprzez doświadczenie jak w wiekszości senników. Serdecznie pozdrawiam :)
Usuń