poniedziałek, 24 marca 2014

"ONE DWIE" - część 2-ga

Część druga

Upija łyk kawy, spowolnionym ruchem odkłada kubek na bok i patrząc niewidzącym okiem na ścianę obok mnie wraca do wspomnień.
- Poznałam go na przyjęciu u znajomych. Jak się później dowiedziałam, sam się wprosił w ostatniej chwili, wykorzystując okazję, że akurat trafił na przygotowania w momencie, gdy dostarczał kurierską przesyłkę. Kasia, z natury gadatliwa szybko wkręciła go się w rozmowę, nawet zaproponowała kawę i w taki to sposób dowiedziała się, że Panos bardzo ceni Polaków, że często z nimi przebywa. Szybko też zrozumiała, że szuka dziewczyny Polki, a że na przyjęciu miało być kilka jej wolnych koleżanek, nie zastanawiała się długo. W taki oto sposób, ten sobotni wieczór, spędziłam siedząc obok niego. Spodobał mi się od razu, a sposób, w jaki przytrzymał moją rękę na powitanie sprawił, że serce zaczęło mi się tłuc jak oszalałe. Był dokładnie w moim typie, więc nie musiał się nawet specjalnie starać, aby mnie w sobie rozkochać. Nawet mi do głowy nie przyszło, że może być zajęty – chowa twarz w dłoniach i widać, że walczy z sobą, aby się nie rozpłakać.


- Nic na to nie wskazywało. Były swobodne rozmowy telefoniczne o różnych porach, były częste spotkania. Jedyne, co mnie zastanawiało to fakt, że nie chciał u mnie nocować, ani też nie zapraszał mnie do swego domu. Tłumaczyłam to sobie faktem, że jest za wcześnie, że potrzebuje czasu. Nie naciskałam i o nic nie pytałam. Cieszyłam się tym, co mam snując swoje marzenia. Wszystko toczyło się gładko, aż do chwili, gdy niespodziewanie na ulicy spotkaliśmy jedną z moich pracodawczyń. Była dentystką i pracowałam w jej gabinecie popołudniami, jako sekretarka i zarazem tłumaczka, gdy przychodzili nasi. Popatrzyła na nas, trzymających się za ręce zszokowana, ale nie powiedziała nic. Wyczulam lekkie zdenerwowanie Panosa, ale niczego jeszcze nie podejrzewałam. Po jej odejściu, zaczął mnie wypytywać skąd ją znam. Był coraz bardziej rozdrażniony, widziałam, że chciał mi coś powiedzieć, ale tego dnia śpieszył się na spotkanie z klientem, więc nie zdążył. Ja połaziłam jeszcze trochę po sklepach i poszłam prosto do gabinetu dentystki. Właściwie to zjawiłam się tam o wiele za wcześnie, jakby czując, że czeka mnie tam niespodzianka – teraz łzy potoczyły się już strumieniem i Ewelina musiała przerwać na chwilę. Po chwili wspominała dalej.
- Dziecko, czy ty wiesz, że on jest żonaty? – Zapytała mnie jak tylko weszłam.
- Co? Kto jest żonaty? O kim pani mówi? – Nie mogłam złapać tchu, wszystko dookoła mnie zawirowało. Jeszcze myślałam, że to jakaś pomyłka, jeszcze wtedy chciałam tak myśleć.
- Ten mężczyzna, z którym cię dzisiaj spotkałam jest żonaty z moją klientką. Znam ich od dawna. Pobrali się bardzo młodo, mają prawie dorosłego syna, który teraz studiuje – mówiła powoli siadając naprzeciwko mnie.
- Boże, to niemożliwe, niemożliwe – powtarzałam w kółko, nie wiedząc, co mam mówić dalej, co robić. Nie byłam w stanie nawet płakać. Wszystko we mnie się trzęsło. Byłam tak przerażona jak nigdy dotąd.
- Wiem, że po tylu latach małżeństwa, związek staje się bardziej luźny i mężczyzna ma zazwyczaj więcej swobody, ale zapewniam cię, że jego żona nawet nie podejrzewa, że może mieć coś stałego. Była tutaj zaledwie tydzień temu, rozmawiałyśmy o naszej wspólnej znajomej, która właśnie się rozwodzi. Ewelinko, jestem pewna, że nie wie o twoim istnieniu. Ona czuje się w tym małżeństwie dobrze. Wie, że trochę się oddalili od siebie, że nie jest to już to, co dawniej, ale jednak, to jest normalne małżeństwo, normalny dom, bez większych problemów.
- Mówiąc mi to wszystko miała łzy w oczach, ona rozumiała, że ja jestem zakochana w nim, że ja nic nie wiem, że najzwyczajniej w świecie mnie oszukał – relacjonuje przebieg rozmowy dziewczyna wycierając, co i rusz oczy.

- To było straszne. To jest straszne nawet teraz, kiedy znowu o tym mówię, pomimo iż minęło już tyle lat. Pomimo iż od kilku lat jestem mężatką i jestem szczęśliwa z moim mężem. To znaczy byłam szczęśliwa, byłam zakochana i szczęśliwa, aż do tego dnia, kiedy – zasłania sobie usta ręką, a mnie pozostaje tylko podsunąć pudełko z chusteczkami. Chciałabym ją objąć, przytulić, ale czuję, że nie chce tego. Nie w tej chwili. Nakładam swoją dłoń na jej, dając tym znak, że jestem, że rozumiem, że słucham. Dziewczyna potrzebuje teraz siły, aby móc to wszystko z siebie wyrzucić, a takie odtwarzanie przeszłości jest bardzo trudne.
- Tamtego dnia nie byłam w stanie pracować i ona dobrze to rozumiała. Sama zaproponowała mi wolne popołudnie, abym mogła się otrząsnąć. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po powrocie do domu było wysłanie wiadomości do niego, aby natychmiast do mnie zadzwonił. Odpowiedział po kilku minutach, że już do mnie jedzie. Czekałam z bijącym sercem, z twarzą przyklejoną do szyby. Czekałam, że odwoła wszystko to, czego się dowiedziałam. Tak bardzo chciałam, żeby to się okazało jednym wielkim kłamstwem.
- Musimy porozmawiać – powiedział poważnym tonem stojąc w drzwiach, a ja musiałam oprzeć się o ścianę, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Jesteś żonaty?- Zapytałam, kiedy już usiedliśmy na kanapie
- Tak – odpowiedział szybko, i dość oschle.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, dlaczego pozwoliłeś, żebym się w tobie zakochała, dlaczego pozwoliłeś, abym robiła plany związane z naszą przyszłością? – Wyrzucałam z siebie jednym tchem, mając ochotę stłuc go na kwaśne jabłko.
- Nigdy mnie nie pytałaś o to, w ogóle nie pytałaś mnie o nic, więc teraz nie powinnaś mieć o to pretensji – odpowiedział spokojnie, a ja uznałam to za wręcz bezczelne.
- Jesteś okropny! Po co szukałeś dziewczyny będąc żonatym? – Krzyczałam coraz głośniej, nie mogąc już zupełnie zapanować nad sobą.
- Uspokój się kochanie, coś przecież da się z tym zrobić – powiedział przytulając mnie, a ja poczułam się od razu lepiej. Tak bardzo chciałam usłyszeć wtedy jakąś bajkę, że nie miało dla mnie znaczenia, czy to, co mówi to prawda czy nie. Ważne było tylko to, aby powiedział, że wszystko się ułoży.
- Jestem wprawdzie żonaty już od wielu lat, ale wiesz jak to jest po prawie 20 latach małżeństwa. Ożeniłem się tuż po wyjściu z wojska, bo wpadliśmy. Byłem z nią od 3 lat, więc gdy okazało się, że jest w ciąży, nasze rodziny szybko pomogły nam zorganizować wesele i nasz wspólny dom. Kiedy na świat przyszedł nasz syn byłem bardzo szczęśliwy. Ale lata leciały, my coraz bardziej zagłębialiśmy się każdy w swojej pracy i po latach okazało się, że niewiele nas łączy – mówił tak pięknie, tak spokojnie i pomimo iż w sumie podał mało faktów i nic nie wyjaśnił, ja poczułam się o wiele lepiej.
- Daj mi trochę czasu, porozmawiam z nią i będę mógł odejść i wtedy już będziemy mogli być razem – powiedział patrząc mi głęboko w oczy, a ja znowu byłam cała w skowronkach. Gorąca zabawa w łóżku też swoje zrobiła i kiedy wychodził byłam spokojna, jakby nic się nie stało. Mój spokój trwał do następnego rana. Kiedy jak zwykle zadzwonił, ja czekałam, że powie mi o szczegółach rozmowy z żoną, a on mówił jak zwykle mnóstwo ciepłych słów, ale o tym, co mnie interesowało, nie wspomniał ani słowem. Kiedy próbował zakończyć rozmowę, zapytałam wprost
- Rozmawiałeś już z żoną? – Zapytałam z cichą nadzieją, że oczywiście tak.
- E, no nie jeszcze, da mi trochę czasu nie mogę tak z grubej rury, jestem z nią ponad 20 lat, zrozum mnie. Potrzebuję czasu. Ale nie martw się niczym, ja to załatwię – jego słowa wydawały mi się takie prawdziwe.
Tego samego dnia rozmawiałam o tym z koleżanką, która otworzyła mi oczy na fakt, że to wszystko tak różowo nie wygląda.
- Oni wszyscy tak mówią, ale potem tylko nieliczni coś w tym kierunku robią – stwierdziła, a mnie obleciał strach, że ona ma rację.
- No, ale on bardzo mnie kocha, widzę, że jest bardzo a mną, że lubi ze mną przebywać.
- 2 godziny dziennie, a pozostałe godziny dnia i nocy spędza z nią – dodała natychmiast, a ja zagryzłam wargi zdając sobie po raz pierwszy sprawę z tego, że to prawda.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że w jego domu, w jego łóżku, jest inna kobieta? Kobieta, z którą żyje od wielu lat, z którą ma dziecko? – Zapytała mnie znienacka, patrząc na mnie oskarżycielsko.
- Powinnaś to natychmiast przerwać. Co innego, dopóki nie wiedziałaś, ale teraz to już wiesz i nie powinnaś zgadzać się na to, żeby być tą drugą.
- Nie jestem tą drugą! – Zaprotestowałam natychmiast. Ich małżeństwo się już nie liczy, on jest we mnie zakochany i, i, i
- I rozwiedzie się z nią, żeby się ożenić z tobą – powiedziała sarkastycznie, wstając równocześnie i kierując się do wyjścia.
- Lepiej będzie jak sobie pójdę. Widzę, że ty jeszcze nie rozumiesz jak wygląda cała sytuacja, więc cokolwiek ci powiem, odbierzesz to, jako atak na siebie, a tego nie chce. Ale jesteś dla mnie bardzo ważna i nie potrafię cie okłamywać, a kłamstwem byłoby gdybym mówiła coś, w co absolutnie nie wierzę. Mieszkam tu już ładnych parę lat, dużo widziałam, nie raz się przekonałam, że Grekom kochanka potrzebna jak powietrze do oddychania, ale bardzo rzadko zostawiają dla niej swoją rodzinę.
- Wychodząc wcisnęła mi w rękę wizytówkę w kolorze fuksji, ze słowami
- To jest wypróbowana osoba, umów się z nią. Widzi więcej niż przeciętny człowiek, a rozmowa z nią z pewnością ci pomoże.
- Ściskałam w ręce twoją wizytówkę nie mając ochoty nawet na nią spojrzeć. Byłam zła na moją koleżankę, która nagadała mi tyle złych rzeczy. Wykręciłam jego numer telefonu i zaatakowałam natychmiast
- Powiedziałeś jej już o mnie? To nie może tak dłużej trwać, nie może!
- Chyba oszalałaś – usłyszałam po drugiej stronie – jak możesz myśleć, że potraktuję w tak sposób kobietę, z którą jestem tyle lat. Jak nie chcesz zaczekać, to możemy się rozstać – powiedział to spokojnie, a pode mną ugięły się nogi. W gardle kotłował się już szloch, nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Zrozumiał to i znowu zaczął rozmawiać ze mną spokojnie

- Rozumiem, że jest ci ciężko, ale nie szalej tak, nic takiego wielkiego się nie dzieje. To sytuacja, jakich wiele. Zaufaj mi, daj mi czas a ja ją rozwiąże – jego słowa były jak balsam dla mojej duszy. Pozwoliły mi znowu zasnąć z nadzieją, że ta sytuacja szybko się zmieni. Następnego dnia rano, znowu mi nagadał miłych rzeczy i udało mu się odsunąć obraz jego żony daleko ode mnie. Jadąc do pracy, przypadkowo wsłuchiwałam się w rozmowę dwóch Polek siedzących obok. A temat był bardzo podobny do mojego. Nie podobało mi się to, co słyszałam, a już końcówka ich rozmowy mnie całkiem dobiła. Wysiadając, jedna z nich powiedziała w odpowiedzi na argumenty zamotanej dziewczyny.


- Obiecanki, cacanki a głupiemu radość. Tak zawsze mówią, aby nie stracić tej drugiej, a potem sobie żyją i żyją w dwóch związkach i tak naprawdę cierpi ta głupia, która decyduje się na bycie tą drugą – jej słowa poraziły mnie wręcz i długo nie mogłam dojść do siebie w rezultacie, czego przegapiłam przystanek i opamiętałam sie dopiero, gdy kierowca powiedział w moją stronę, że już dojechaliśmy na ostatni przystanek. Wysiadłam zdenerwowana i skierowałam się w stronę morza. Nie miałam siły, by iść do pracy. Jedyne, na co się jeszcze zdobyłam, to wykonanie telefonu z przeprosinami. Był piękny wiosenny dzień, a mnie nie chciało się żyć. Doszłam do pobliskiej plaży i usiadłam pod drzewem, wsadzając bose stopy w ciepły piasek. Obok mnie spacerowali ludzie, biegał pies, ale widziałam to tylko przez chwilę. Pogrążyłam się w głębokiej zadumie, pozwalając płynąć swobodnie łzom. Dobrze, że tego dnia akurat jechałam w stronę morza, gdyż ono zawsze działało na mnie kojąco i pomagało podejmować decyzje.


Ciąg dalszy wkrótce... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz