Część druga
Upija łyk kawy,
spowolnionym ruchem odkłada kubek na bok i patrząc niewidzącym okiem na ścianę
obok mnie wraca do wspomnień.
- Poznałam go na przyjęciu u znajomych. Jak się później dowiedziałam, sam
się wprosił w ostatniej chwili, wykorzystując okazję, że akurat trafił na
przygotowania w momencie, gdy dostarczał kurierską przesyłkę. Kasia, z natury
gadatliwa szybko wkręciła go się w rozmowę, nawet zaproponowała kawę i w taki
to sposób dowiedziała się, że Panos bardzo ceni Polaków, że często z nimi przebywa.
Szybko też zrozumiała, że szuka dziewczyny Polki, a że na przyjęciu miało być
kilka jej wolnych koleżanek, nie zastanawiała się długo. W taki oto sposób, ten
sobotni wieczór, spędziłam siedząc obok niego. Spodobał mi się od razu, a
sposób, w jaki przytrzymał moją rękę na powitanie sprawił, że serce zaczęło mi
się tłuc jak oszalałe. Był dokładnie w moim typie, więc nie musiał się nawet
specjalnie starać, aby mnie w sobie rozkochać. Nawet mi do głowy nie przyszło,
że może być zajęty – chowa twarz w dłoniach i widać, że walczy z sobą, aby się
nie rozpłakać.
- Nic na to nie wskazywało. Były swobodne rozmowy telefoniczne o różnych porach,
były częste spotkania. Jedyne, co mnie zastanawiało to fakt, że nie chciał u
mnie nocować, ani też nie zapraszał mnie do swego domu. Tłumaczyłam to sobie
faktem, że jest za wcześnie, że potrzebuje czasu. Nie naciskałam i o nic nie
pytałam. Cieszyłam się tym, co mam snując swoje marzenia. Wszystko toczyło się
gładko, aż do chwili, gdy niespodziewanie na ulicy spotkaliśmy jedną z moich
pracodawczyń. Była dentystką i pracowałam w jej gabinecie popołudniami, jako
sekretarka i zarazem tłumaczka, gdy przychodzili nasi. Popatrzyła na nas, trzymających
się za ręce zszokowana, ale nie powiedziała nic. Wyczulam lekkie zdenerwowanie
Panosa, ale niczego jeszcze nie podejrzewałam. Po jej odejściu, zaczął mnie
wypytywać skąd ją znam. Był coraz bardziej rozdrażniony, widziałam, że chciał
mi coś powiedzieć, ale tego dnia śpieszył się na spotkanie z klientem, więc nie
zdążył. Ja połaziłam jeszcze trochę po sklepach i poszłam prosto do gabinetu
dentystki. Właściwie to zjawiłam się tam o wiele za wcześnie, jakby czując, że
czeka mnie tam niespodzianka – teraz łzy potoczyły się już strumieniem i Ewelina
musiała przerwać na chwilę. Po chwili wspominała dalej.
- Dziecko, czy ty wiesz, że on jest żonaty? – Zapytała mnie jak tylko weszłam.
- Co? Kto jest żonaty? O kim pani mówi? – Nie mogłam złapać tchu, wszystko
dookoła mnie zawirowało. Jeszcze myślałam, że to jakaś pomyłka, jeszcze wtedy chciałam
tak myśleć.
- Ten mężczyzna, z którym cię dzisiaj spotkałam jest żonaty z moją
klientką. Znam ich od dawna. Pobrali się bardzo młodo, mają prawie dorosłego
syna, który teraz studiuje – mówiła powoli siadając naprzeciwko mnie.
- Boże, to niemożliwe, niemożliwe – powtarzałam w kółko, nie wiedząc, co
mam mówić dalej, co robić. Nie byłam w stanie nawet płakać. Wszystko we mnie
się trzęsło. Byłam tak przerażona jak nigdy dotąd.
- Wiem, że po tylu latach małżeństwa, związek staje się bardziej luźny i
mężczyzna ma zazwyczaj więcej swobody, ale zapewniam cię, że jego żona nawet
nie podejrzewa, że może mieć coś stałego. Była tutaj zaledwie tydzień temu,
rozmawiałyśmy o naszej wspólnej znajomej, która właśnie się rozwodzi. Ewelinko,
jestem pewna, że nie wie o twoim istnieniu. Ona czuje się w tym małżeństwie
dobrze. Wie, że trochę się oddalili od siebie, że nie jest to już to, co
dawniej, ale jednak, to jest normalne małżeństwo, normalny dom, bez większych problemów.
- Mówiąc mi to wszystko miała łzy w oczach, ona rozumiała, że ja jestem
zakochana w nim, że ja nic nie wiem, że najzwyczajniej w świecie mnie oszukał –
relacjonuje przebieg rozmowy dziewczyna wycierając, co i rusz oczy.
- To było straszne. To jest straszne nawet teraz, kiedy znowu o tym mówię,
pomimo iż minęło już tyle lat. Pomimo iż od kilku lat jestem mężatką i jestem
szczęśliwa z moim mężem. To znaczy byłam szczęśliwa, byłam zakochana i
szczęśliwa, aż do tego dnia, kiedy – zasłania sobie usta ręką, a mnie pozostaje
tylko podsunąć pudełko z chusteczkami. Chciałabym ją objąć, przytulić, ale
czuję, że nie chce tego. Nie w tej chwili. Nakładam swoją dłoń na jej, dając
tym znak, że jestem, że rozumiem, że słucham. Dziewczyna potrzebuje teraz siły,
aby móc to wszystko z siebie wyrzucić, a takie odtwarzanie przeszłości jest bardzo
trudne.
- Tamtego dnia nie byłam w stanie pracować i ona dobrze to rozumiała. Sama zaproponowała
mi wolne popołudnie, abym mogła się otrząsnąć. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam
po powrocie do domu było wysłanie wiadomości do niego, aby natychmiast do mnie
zadzwonił. Odpowiedział po kilku minutach, że już do mnie jedzie. Czekałam z
bijącym sercem, z twarzą przyklejoną do szyby. Czekałam, że odwoła wszystko to,
czego się dowiedziałam. Tak bardzo chciałam, żeby to się okazało jednym wielkim
kłamstwem.
- Musimy porozmawiać – powiedział poważnym tonem stojąc w drzwiach, a ja musiałam
oprzeć się o ścianę, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Jesteś żonaty?- Zapytałam, kiedy już usiedliśmy na kanapie
- Tak – odpowiedział szybko, i dość oschle.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, dlaczego pozwoliłeś, żebym się w tobie
zakochała, dlaczego pozwoliłeś, abym robiła plany związane z naszą
przyszłością? – Wyrzucałam z siebie jednym tchem, mając ochotę stłuc go na
kwaśne jabłko.
- Nigdy mnie nie pytałaś o to, w ogóle nie pytałaś mnie o nic, więc teraz
nie powinnaś mieć o to pretensji – odpowiedział spokojnie, a ja uznałam to za
wręcz bezczelne.
- Jesteś okropny! Po co szukałeś dziewczyny będąc żonatym? – Krzyczałam coraz
głośniej, nie mogąc już zupełnie zapanować nad sobą.
- Uspokój się kochanie, coś przecież da się z tym zrobić – powiedział przytulając
mnie, a ja poczułam się od razu lepiej. Tak bardzo chciałam usłyszeć wtedy
jakąś bajkę, że nie miało dla mnie znaczenia, czy to, co mówi to prawda czy
nie. Ważne było tylko to, aby powiedział, że wszystko się ułoży.
- Jestem wprawdzie żonaty już od wielu lat, ale wiesz jak to jest po prawie
20 latach małżeństwa. Ożeniłem się tuż po wyjściu z wojska, bo wpadliśmy. Byłem
z nią od 3 lat, więc gdy okazało się, że jest w ciąży, nasze rodziny szybko
pomogły nam zorganizować wesele i nasz wspólny dom. Kiedy na świat przyszedł nasz
syn byłem bardzo szczęśliwy. Ale lata leciały, my coraz bardziej zagłębialiśmy
się każdy w swojej pracy i po latach okazało się, że niewiele nas łączy – mówił
tak pięknie, tak spokojnie i pomimo iż w sumie podał mało faktów i nic nie
wyjaśnił, ja poczułam się o wiele lepiej.
- Daj mi trochę czasu, porozmawiam z nią i będę mógł odejść i wtedy już będziemy
mogli być razem – powiedział patrząc mi głęboko w oczy, a ja znowu byłam cała w
skowronkach. Gorąca zabawa w łóżku też swoje zrobiła i kiedy wychodził byłam
spokojna, jakby nic się nie stało. Mój spokój trwał do następnego rana. Kiedy
jak zwykle zadzwonił, ja czekałam, że powie mi o szczegółach rozmowy z żoną, a
on mówił jak zwykle mnóstwo ciepłych słów, ale o tym, co mnie interesowało, nie
wspomniał ani słowem. Kiedy próbował zakończyć rozmowę, zapytałam wprost
- Rozmawiałeś już z żoną? – Zapytałam z cichą nadzieją, że oczywiście tak.
- E, no nie jeszcze, da mi trochę czasu nie mogę tak z grubej rury, jestem
z nią ponad 20 lat, zrozum mnie. Potrzebuję czasu. Ale nie martw się niczym, ja
to załatwię – jego słowa wydawały mi się takie prawdziwe.
Tego samego dnia rozmawiałam o tym z koleżanką, która otworzyła mi oczy na
fakt, że to wszystko tak różowo nie wygląda.
- Oni wszyscy tak mówią, ale potem tylko nieliczni coś w tym kierunku robią
– stwierdziła, a mnie obleciał strach, że ona ma rację.
- No, ale on bardzo mnie kocha, widzę, że jest bardzo a mną, że lubi ze mną
przebywać.
- 2 godziny dziennie, a pozostałe godziny dnia i nocy spędza z nią – dodała
natychmiast, a ja zagryzłam wargi zdając sobie po raz pierwszy sprawę z tego, że
to prawda.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że w jego domu, w jego łóżku, jest
inna kobieta? Kobieta, z którą żyje od wielu lat, z którą ma dziecko? – Zapytała
mnie znienacka, patrząc na mnie oskarżycielsko.
- Powinnaś to natychmiast przerwać. Co innego, dopóki nie wiedziałaś, ale
teraz to już wiesz i nie powinnaś zgadzać się na to, żeby być tą drugą.
- Nie jestem tą drugą! – Zaprotestowałam natychmiast. Ich małżeństwo się
już nie liczy, on jest we mnie zakochany i, i, i
- I rozwiedzie się z nią, żeby się ożenić z tobą – powiedziała sarkastycznie,
wstając równocześnie i kierując się do wyjścia.
- Lepiej będzie jak sobie pójdę. Widzę, że ty jeszcze nie rozumiesz jak
wygląda cała sytuacja, więc cokolwiek ci powiem, odbierzesz to, jako atak na
siebie, a tego nie chce. Ale jesteś dla mnie bardzo ważna i nie potrafię cie
okłamywać, a kłamstwem byłoby gdybym mówiła coś, w co absolutnie nie wierzę.
Mieszkam tu już ładnych parę lat, dużo widziałam, nie raz się przekonałam, że Grekom kochanka potrzebna jak powietrze do oddychania, ale bardzo rzadko
zostawiają dla niej swoją rodzinę.
- Wychodząc wcisnęła mi w rękę wizytówkę w kolorze fuksji, ze słowami
- To jest wypróbowana osoba, umów się z nią. Widzi więcej niż przeciętny człowiek,
a rozmowa z nią z pewnością ci pomoże.
- Ściskałam w ręce twoją wizytówkę nie mając ochoty nawet na nią spojrzeć.
Byłam zła na moją koleżankę, która nagadała mi tyle złych rzeczy. Wykręciłam jego
numer telefonu i zaatakowałam natychmiast
- Powiedziałeś jej już o mnie? To nie może tak dłużej trwać, nie może!
- Chyba oszalałaś – usłyszałam po drugiej stronie – jak możesz myśleć, że
potraktuję w tak sposób kobietę, z którą jestem tyle lat. Jak nie chcesz zaczekać,
to możemy się rozstać – powiedział to spokojnie, a pode mną ugięły się nogi. W
gardle kotłował się już szloch, nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć.
Zrozumiał to i znowu zaczął rozmawiać ze mną spokojnie
- Rozumiem, że jest ci ciężko, ale nie szalej tak, nic takiego wielkiego
się nie dzieje. To sytuacja, jakich wiele. Zaufaj mi, daj mi czas a ja ją rozwiąże
– jego słowa były jak balsam dla mojej duszy. Pozwoliły mi znowu zasnąć z
nadzieją, że ta sytuacja szybko się zmieni. Następnego dnia rano, znowu mi
nagadał miłych rzeczy i udało mu się odsunąć obraz jego żony daleko ode mnie. Jadąc
do pracy, przypadkowo wsłuchiwałam się w rozmowę dwóch Polek siedzących obok. A
temat był bardzo podobny do mojego. Nie podobało mi się to, co słyszałam, a już
końcówka ich rozmowy mnie całkiem dobiła. Wysiadając, jedna z nich powiedziała
w odpowiedzi na argumenty zamotanej dziewczyny.
- Obiecanki, cacanki a głupiemu radość. Tak
zawsze mówią, aby nie stracić tej drugiej, a potem sobie żyją i żyją w dwóch
związkach i tak naprawdę cierpi ta głupia, która decyduje się na bycie tą drugą
– jej słowa poraziły mnie wręcz i długo nie mogłam dojść do siebie w rezultacie,
czego przegapiłam przystanek i opamiętałam sie dopiero, gdy kierowca powiedział
w moją stronę, że już dojechaliśmy na ostatni przystanek. Wysiadłam
zdenerwowana i skierowałam się w stronę morza. Nie miałam siły, by iść do pracy.
Jedyne, na co się jeszcze zdobyłam, to wykonanie telefonu z przeprosinami. Był piękny
wiosenny dzień, a mnie nie chciało się żyć. Doszłam do pobliskiej plaży i
usiadłam pod drzewem, wsadzając bose stopy w ciepły piasek. Obok mnie spacerowali ludzie, biegał pies, ale widziałam to
tylko przez chwilę. Pogrążyłam się w głębokiej zadumie, pozwalając płynąć
swobodnie łzom. Dobrze, że tego dnia akurat jechałam w stronę morza, gdyż ono
zawsze działało na mnie kojąco i pomagało podejmować decyzje.
Ciąg dalszy wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz