Wielu z was zastanawia się jak
podchodzić do tego, tak ważnego tematu, w jaki sposób go „podawać’ pytającemu. Czy
mówić o swoich spostrzeżeniach, czy też udawać, że tematu nie ma. Każdy z was
zrobi tak, jak będą dyktować mu serce,
umysł i sumienie. Bo każdy z nas jest inny. I na innym etapie rozwoju duchowego się znajduje. Ja napiszę o sobie, o moim własnym podejściu do
tej sprawy.
Jestem wróżką, która odpowiada na
każde pytanie, jeżeli w jakikolwiek sposób jest ono związane z osobą pytającą.
Nie unikam ani trudnych pytań, ani tych bardzo
drobiazgowych.
Gdy ktoś pyta o tematy zdrowia, nie przejmuję na siebie roli
lekarza, ani nie wydaję ostatecznych diagnoz, ale wskazuję na problem i mówię o
moich przypuszczeniach na podstawie informacji z kart. Zawsze jednak zaznaczam,
że dobrze byłoby, gdyby sprawdził to, o czym mówię. Bo ja nie jestem żadnym
znawcą w tym temacie. Sygnalizuję jedynie
sytuację na podstawie odczytu z kart.
Temat śmierci, pomimo iż bardzo
bolesny istnieje w naszym życiu, występuje obok nas, a czasem bardzo blisko
osoby pytającej. Nikt z nas nie ma prawa wydawać wyroku śmierci na drugą osobę,
ale tez nikt z nas nie ma prawa oszukiwać i kłamać w żywe oczy obiecując cudowne
uzdrowienie, tam gdzie karty absolutnie na to nie wskazują. W sytuacjach, gdy
śmierć jest bardzo widoczna, mocno i konkretnie zaznaczona, wystarczy
powiedzieć, że przed tą osobą jest bardzo trudny okres i powinna zebrać
wszystkie siły, aby stawić jej czoła.
Takie podejście do tematu pomoże pytającemu przygotować się, ale nie wpędzi go w panikę. Da mu
możliwość zrobienia wielu rzeczy, na przykład pożegnania się, uporządkowania
spraw urzędowych, czy też po prostu spędzenia większej ilości czasu z osobą,
która może wkrótce odejść.
Śmierć często jest bardzo trudno
zlokalizować w kartach, bo odejście nie zawsze jest zaznaczone negatywnymi,
ciężkimi kartami. Często takie odejście przedstawiają również karty radości i światła. A dzieje się
tak dlatego, że różnie postrzegają śmierć sami umierający i ich najbliżsi. Najłatwiej
zobaczyć jest ją w przypadkach nagłych, bo jest to ujęte w bardzo bolesny
sposób. Gdy jednak osoba umierająca jest chora od dłuższego czasu i cierpi
bardzo, to dla niej odejście jest tylko podróżą do raju. Do miejsca, gdzie już
nie będzie cierpieć. Nie wiąże się ona z tragicznym momentem i nie jest wcale
tak przedstawiana. Często widzimy w kartach śmierć kliniczną, dlatego też ważne
jest to, jakie karty widzimy po pewnym czasie od takiej śmierci. Jeżeli są to
karty życia, to osoba ta obudzi się. Trzeba jednak ogromnego doświadczenia,
intuicji i znajomości kart, by być tego
prawie pewnym. Prawie, bo do końca nikt, niczego pewnym być nie może. Bo nasza dusza,
jak wszystkim wiadomo ma wolną wolę i znajdując się na moście miedzy jednym a
drugim życiem, może wybrać to, co zdecyduje w ostatniej chwili.
Są takie rozkłady, gdzie wyraźnie
widać , że chora osoba ma szansę wyzdrowieć , ale pomimo tego, pomimo iż wcześniej podjęła walkę o zdrowie, ostatecznie odchodzi na zawsze. Tak dzieje
się najczęściej po krótszej lub dłuższej śpiączce, podczas której dusza odbywa
już krótkie wycieczki na „drugą stronę”. To wtedy podejmuje ostateczną decyzję.
W jednym z postów wspomniałam o datach odejścia, z którymi każdy z nas się
rodzi. O ich istnieniu przekonałam się na własnym przykładzie, ale wcale nie wymagam,
aby ktoś w to wierzył. To indywidualna sprawa każdego z was. I jeszcze powrócę
do tematu przekazywania smutnych wiadomości pytającemu. Są osoby, które od razu
zaznaczają, że nie chcą wiedzieć. Nigdy nie złamię tego zakazu, ale już nie raz
zdarzyło mi się podpowiedzieć, aby pytający wykonał ruch w kierunku bliskiej mu osoby. Zazwyczaj mówię to w sposób
- „To dobry czas, aby powiedzieć przepraszam, czy
też porozmawiać o dawnym nieporozumieniu”.
To wystarczy, aby pytający poczuł
potrzebę zrobienia takiego kroku, jeżeli tego w głębi serca chce. Reszta należy
już tylko do niego. Bardzo często zdarza się, że to własnie w takich momentach
ktoś idzie do wróżki, pomimo iż nie wierzy w karty. Idzie, aby usłyszeć właśnie
to i nic innego we wróżbie go nie interesuje, pomimo iż najczęściej nie zdaje
sobie z tego sprawy w danym momencie.
Są też osoby, które chcą
wiedzieć, chcą znać prawdę. Nie ma to nic wspólnego z programowaniem się na
śmierć. Trzeba dobrze wiedzieć, komu takiej odpowiedzi można udzielić, a komu nie.
Zdarzyło mi się kilka razy, że pytała mnie matka, czy teściowa o życie młodej,
chorującej poważnie kobiety. One nie miały zamiaru niczego programować, chciały
jednak wiedzieć coś więcej ponad to, co mówiła im medycyna, aby stawić temu czoła. Nigdy nie zataiłam
przed nimi tego, co pokazywały karty, ale też one wiedziały, że to nigdy nie
jest na 100% pewne. W kilku znanych mi przypadkach, to bezpośrednie zagrożenie
wywołało u nich bunt, którego efektem była ogromna zmiana umożliwiająca
odzyskanie zdrowia. Po wieloletnich doświadczeniach moich i wielu rozmowach z
innymi doświadczonymi tarocistami wiem, że taka informacja nigdy się w kartach
nie ukaże, jeżeli osoba pytająca, z jakichś powodów, nie powinna się o tym
dowiedzieć.
Oprócz takich trudnych spraw, w
kartach widać czasem, mający się wydarzyć wypadek. Ja osobiście nigdy takiej
informacji nie podaję. Bo nie chcę serwować nikomu ileś tam czasu życia w
stresie, przed wydarzeniem, które ostatecznie wcale do skutku dojść nie musi.
Nigdy nie mówię dosłownie o czymś
złym, co widzę. Staram się tylko naprowadzić pytającego na myśl, że może z tego,
czy tamtego warto byłoby zrezygnować. Każdy
bowiem ma swoją własną drogę do przejścia, swoje zobowiązania i lekcje
karmiczne i jeżeli chce czegoś uniknąć to taka drobna informacja wystarczy, aby zaczął odpowiednio
działać.
Pamiętajmy, że niezależnie od
tego, jak ktoś z nas jest dobry w tym, co robi, niezależnie od tego jak jest
rozwinięty duchowo, jakie ma doświadczenie, nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego.
Zawsze będą istnieć sytuacje, które mogą objawić się nagle, zupełnie niespodziewanie.
A dzieje się tak między innymi dlatego, że nasze życie przeplata się z życiem
innych osób, które posiadając wolną wolę, mogą w każdej chwili zmienić swój stosunek do czegoś, czy kogoś, co pociąga za sobą lawinę innych zmian.
Mam w swoich zbiorach zdjęcia rozkładów, gdzie taki sam układ w jednym przypadku mówił o śmierci, w drugim o
obcięciu nogi, a w trzecim tylko o złamaniu kończyny. Nie można więc być
pewnym śmierci, pomimo iż rozkład jest negatywny bardzo. Śmierć musi potwierdzić
wiele kart, aby można było tę pewność zyskać.
Często słysząc o jakieś chorobie, już jesteśmy pewni śmierci tej osoby,
bo logicznie rzecz biorąc nie ma szans na przeżycie. Pomimo to, powinniśmy się
skupić na tym, co mówią nam karty. Z pewnością bowiem, każdy z was zna przypadek,
gdy przeżyła osoba, która żadnych szans na życie już nie miała.
Nie uważam też, że rozmawiając o śmierci ściągam złe energie na siebie lub pytającego, bo nie wałkuje w kółko tematu, a tylko go sygnalizuję. O wiele więcej zła robią ponawiane w kółko te same pytania na tematy na przykład uczuć. Jeżeli pytający nie wprowadza żadnych zmian w swoim zachowaniu, a jedynie ciągle zadaje to samo pytanie, wtedy energie zaczynają niebezpiecznie się zagęszczać.
Nie udzielam odpowiedzi jedynie osobom, które z niecierpliwością oczekują czyjejś śmierci. A takie niestety są. Pamiętam dobrze zwłaszcza jedną sytuację z czasów, gdy pracowałam "na liniach" i jedna z klientek próbowała podstępem wyłudzić datę śmierci swego męża, bo bardzo na te chwilę czekała. Do mnie mówiła, że mój szef astrolog jej powiedział, że wtedy i wtedy umrze i koniecznie chciała potwierdzenia u mnie. Jak się okazało, jemu mówiła, że ja jej podałam taką datę i oczekiwała sprostowania lub potwierdzenia z jego ust.
Ze swej strony proszę wszystkie osoby uczące się wróżyć o ostrożność w podawaniu informacji na każdy temat, a już w szczególności na temat śmierci. Nawet, jeżeli wydaje wam się, że jesteście pewni, bezpieczniej będzie powiedzieć, że karty nie pokazują jednoznacznej odpowiedzi i jest ona zamknięta w dziale spraw objętych tajemnicą. Po latach doświadczeń będzie wam łatwiej ocenić kiedy i komu można powiedzieć więcej. A dział spraw nieznanych, niewiadomych w każdym rodzaju wróżby istnieje zawsze i istniał będzie. Bo, tak jak napisałam wyżej, nikt z nas nie jest w stanie wyczytać wszystkiego i przewidzieć każdego ruchu.
Życzę przyjemnej pracy z kartami i jak najmniej sytuacji trudnych do wyjaśnienia.
Uważam że powinno się szczerze opisać jakie karty wyszły....tylko odpowiednio ubrać w słowa i dostosować do sytuacji....kiedyś na moje pytanie: Czy tato długo będzie cierpiał i czy mu pomogą w bólu? .....dostałam odp. " To są jego ostatnie podrygi" .....dosłownie takie słowa ...jakbym pytała czy długo będzie jeszcze tańczył...
OdpowiedzUsuń