piątek, 5 lutego 2016

Karmiczne długi, lekcje karmiczne – praktyczne uwagi

Karmiczne długi, lekcje karmiczne – praktyczne uwagi

Artykuł mocno sarkastyczny. Proszę o przeczytanie tylko te osoby, które rzeczywiście mają na to ochotę.

Temat Karmy jest omawiany bardzo często. Mówi się o tym dużo i na różne sposoby. Prawdę mówiąc, to każdy to sobie tłumaczy tak, jak mu wygodniej. Przytoczę kilka różnych przykładów z życia wziętych, starając się wytłumaczyć na nich dokładniej, o co w tym wszystkim chodzi.

                   Dziewczyna około trzydziestki wchodzi w nowy związek z chłopakiem, który już w pierwszych tygodniach zaczyna sprawiać kłopoty.


Ona jednak, zakochana w nim po uszy stara się tego nie dostrzegać. 
Mijają tygodnie i miesiące, sytuacja się nie poprawia. Wręcz przeciwnie. Jest już po raz kolejny zdradzana, ale ponieważ on przyrzeka, obiecuje, daje mu kolejną szansę. Na moje pytanie, czy zastanawiała się nad sensem trwania w takim związku, pada magiczne


- Przecież to jest związek karmiczny, ja to czuję, ja muszę wytrwać.

Magiczna regułka, która w tym konkretnym przypadku usprawiedliwić ma lęk przed zerwaniem, odejściem, przed pozostaniem na pewien okres bez partnera. Łatwiej wbić sobie do głowy taką bzdurę, niż zawalczyć o swoje szczęście. Poza tym, to tak magicznie brzmi. 

Karma.

Tak arystokratycznie, prawda?

              Skoro Karma, to już można mną pomiatać, zdradzać, bić, poniżać.
 Skoro Karma, to ja muszę być ta mądrzejsza, ta bardziej cierpliwa i pomóc mu za wszelką cenę spłacić tę Karmę. 
A właściwie nie jemu, tylko samej sobie, bo przecież, skoro tak jest w tym życiu, to oznacza, że w poprzednim ja go zdradziłam, ja mu zrobiłam krzywdę, ja go zostawiłam. I najlepiej zrób mi całą masę rozkładów, aby udowodnić to moje krzywdzenie go. I najlepiej nie jeden raz, ale wiele razy, bo wtedy będę miała dowód na to, że muszę przy nim być i cierpieć to wszystko. 
I nieważne, że żyjemy w teraz, że żyjąc tak jak żyjemy, tworzymy kolejne łańcuchy karmiczne na przyszłość. 
Liczy się tylko to, żebym była z nim tu i teraz i żebym mogła dać piękną nazwę zwykłej głupocie.

Wróćmy do naszego przykładu

Związek i owszem karmiczny. Dziewczyna i owszem, miała zapłacić własnym bólem, za pomyłkę z poprzedniego wcielenia. 
 I zapłaciła, gdy po raz pierwszy dowiedziała się o jego zdradzie, o tym jak podle się wobec niej zachował. Te bezsenne noce, wiadra wylanych łez, ból, który rozszarpał serce na milion kawałeczków. Ta zazdrość, że ktoś, kogo tak mocno kocha, ktoś, kto należy do niej, zabawia się erotycznie też z jej znajomą. Podwójny wstyd, podwójny ból. Wybaczyła, prawie zapomniała, prawem wszystkich zakochanych, uwierzyła w poprawę. 
Dała kolejną szansę i rozpoczęli od początku. I do tej chwili wszystko w porządku. Dostała swoją szansę na spłacenie lekcji karmicznej, zachowała się tak jak powinna. Dzięki temu ich wspólna karma w tym temacie została zakończona. Ona w piękny sposób, płacąc własnym bólem i rozpaczą, wyrównała to, co wyrównać miała.

Tylko, że historia tutaj się nie kończy. Pan, bowiem zdradził po raz kolejny.
 I znowu ból, płacz i rozpacz. 
I słowa przyjaciół

- Zostaw go, odejdź, przecież widzisz, że bawi go zabawa na boku, z innymi, że wierność jest dla niego terminem nieznanym.

Można byłoby teraz usiąść i pomyśleć, popłakać, wybaczyć, uszanować styl życia partnera i skierować się na inną drogę. 
Wiem, że taka decyzja nie jest łatwa dla kogoś, kto jest zakochany.
 Taka decyzja, uzdrowiłaby jednak ich relacje, zakończyła karmiczne zobowiązania dziewczyny, bez tworzenia kolejnych, kiedy to znowu kiedyś tam, w kolejnym wcieleniu, on będzie musiał odcierpieć to, co teraz jej serwuje.
Można w tym momencie spokojnie podziękować za możliwość spłacenia długu. Można wybaczyć wszystko sobie i jemu. 
Można zrozumieć, że ten związek szans na spokojną relację nie ma, więc rozchodzimy się, aby nie tworzyć kolejnych trudnych relacji karmicznych na przyszłość. 

Można by, tylko, że, niestety w tym konkretnym przypadku (i w wielu innych, spotykanych przez każdego z was nie raz wśród znajomych) dziewczyna nie znajduje w sobie siły, aby zrobić to, co powinna dla własnej duszy i własnej wolności. I własnej i jego. Kocha, ale ta miłość ma w sobie za mało prawdziwej miłości, a za dużo egoizmu i lęku. Dlatego też, decyduje się na cierpienie teraz w imię wzniosłego terminu „KARMA”. A kiedyś tam, w kolejnym wcieleniu stanie znowu przed nim, aby pokazać mu, co to cierpienie.

- Fajne?
- Ciekawie brzmi?
- Dodaje ci to klasy?
- Stawia wyżej nad innymi?

Żyj tak dalej, szanuję twój wybór, ale pamiętaj, że w ten sposób nie pomagasz ani sobie, ani temu człowiekowi. Żyjąc w taki sposób, niszczysz swoje i jego życie teraźniejsze, i kolejne wcielenie.

- Dlaczego niszczę jego? Przecież to on źle robi, nie ja. Ja tylko cierpię.

Nic bardziej mylnego. On z tobą ma tak trudną karmę. Niekoniecznie taką samą będzie miał z innymi. Tak, więc, trzymając go przy sobie, nie pozwalasz mu żyć prościej, radośniej. Gdy nadejdzie ten moment, gdy on w końcu znajdzie sposób na wyrwanie się, zerwanie związku, to do twego bólu zdrady, dojdzie kolejny ból. Kolejne rozczarowanie, że jednak cie zostawił, pomimo iż byłaś taka cierpliwa i dawałaś mu tyle szans. Szans, których tak naprawdę nigdy nie potrzebował. Zdradzając po raz kolejny, bowiem, pokazał ci jasno i wyraźnie, że ty nie jesteś dla niego tym, czego w życiu szuka. Wystarczyło wtedy zrozumieć, wybaczyć i skręcić w swoją drogę.

- A co, jeżeli w kolejnym wcieleniu na twoje drodze pojawi się ktoś, kto zechce dać ci prawdziwe szczęście i będzie dawał. A tu nagle … Jest, znajomy Pan kobieciarz, który tyle będzie musiał dobrego dla ciebie zrobić. 

- Co, jeżeli ubzdura sobie, jak ty teraz, karmiczne lekcje spłacane bez końca i w imię tej dumnie brzmiącej Karmy, roztrzaska ci solidny związek? On swoją lekcję, może i odrobi, ale ty będziesz mieć kolejny problem i kolejne zobowiązania wobec swego stałego "wtedy" partnera. 

- O tym pomyślałaś?

I kolejny przykład

             Kobieta wchodząca w wiek średni. Mająca męża i dzieci. W jej życiu pojawia się młodszy od niej partner, wolny. Mocna chemia, dobry seks, uczucie, przywiązanie. Romans kwitnie na boku, życie rodzinne kwitnie w domu. Wszystko fajnie do chwili, gdy rodzina, znajomi „młodzika” w trosce o niego poznają go z kimś, kto według ich zdania nadawałby się na założenie rodziny.
 Kobieta cała w lęku, przygląda się temu z boku, starając się zachować dystans i wiarę, że przecież jej nie odstawi na bok. 
Jeszcze nie teraz. 
„Młodzik” jednak zaczyna się żywo nią interesować. I otwarcie oświadcza, że chce spróbować, bo zależy mu na ułożeniu sobie życia rodzinnego. 
Kobieta próbuje w panice zapewniać go, że ona już przemyślała i może się rozwieść i mogą być razem. „Młodzik” patrzy skołowanym wzrokiem na nią mówiąc
- Ale o czym ty do cholery mówisz. Jak rodzina z tobą? Kocham cię, jest mi dobrze z tobą, no, ale my jesteśmy i możemy być, tylko kochankami.

           Spazmy, bóle i histerie przez kilka nocy i dni. 
To rozumiem. 
Takie sytuacje są potwornie trudne. Zwalają z nóg każdego, bez względu na wiek, bez względu na wykształcenie, czy stanowisko.
Gdy mija pierwszy szok, zaczyna się poszukiwanie karmicznej strony związku. 
I znajduje się odpowiedź na sens istnienia ich związku. 
I okazuje się, że pani była kiedyś, jako ten  młodszy i wtedy  zadała dużo bólu temu panu, który wtedy był dużo starszy. Tak, więc teraz musi za to odpokutować. Wycierpieć swoje. 
I wszystko do tego momentu jest jak najbardziej możliwe i realne. 
Tylko rozwiązanie, na jakie czeka pani, jest błędem. 

              Pani, nie chce zauważyć, że już swoją lekcję dostała, i że tutaj może spokojnie odwrócić się i odejść, życząc chłopakowi szczęścia na nowej drodze. Tak proste rozwiązanie jednak, nawet pani do głowy nie przychodzi. 
Ona cały czas stara się przekonać go, że musi dać jej szansę na spłatę tej Karmy i pomimo, iż będzie w tym nowym związku, zobowiązany jest zatrzymać i ją.
 Ale najlepiej, żeby tamtą trzymał na dystans, to i tak będzie wystarczający ból dla pani i będzie spłacać swoją Karmę.

- Czy nie prościej byłoby pozwolić mu żyć tak jak tego pragnie?

- Ale ja przecież muszę spłacić swoją lekcje karmiczną. On nie może teraz odejść, on musi dać mi taką możliwość.

- Lekcja karmiczna już została odpracowana. Kiedyś ty zadałaś mu ból, teraz on tobie. Koniec zobowiązań.

- Nie, nie. Ja czuję, że on się mści za tamten okres. On, dlatego, teraz się zgodził na tę nową znajomość. Ja mam jednak przeczucie, że pozwoli mi spłacić moją wobec niego Karmę.


I tak to, właśnie
 Karma,
 staje się przykrywką do zatrzymania na siłę kochanka. Tak to, 
„kochając”
 mocno, nad życie własne, w nosie ma się jego szczęście. 

Bo 
skoro już jestem tak cudownie rozwinięty/ rozwinięta duchowa i tak żyję w tej wielkiej duchowości, skoro wiem, że istnieje Karma, to mam prawo

- "Kichać" na pragnienie ukochanego (podobno) człowieka

- "Chrzanić" jego osobiste prawo do wolności i własnych wyborów

Mam prawo, trzymać  ukochanego/ukochaną na łańcuchu nie patrząc, że zaraz mi ręka odpadnie od ran. 


                Rozumiem ból każdego, kto jest w takiej właśnie sytuacji, rozumiem, że decyzje są potwornie trudne. 
Nie proszę o zmianę tych decyzji. 
Proszę o chwilę zastanowienia się nad prawdziwym trwaniem w takim związku.
- Tych, którzy pragną popracować nad trudnymi relacjami, nad zmianą. 
- Tych, którzy chcą żyć w zdrowych relacjach partnerskich i zaprzestać tworzenia kolejnych trudnych łańcuchów
Zapraszam na prywatną rozmowę i odpowiednią terapię. 


Dodatkowe informacje znajdziesz 
tutaj




zdjęcia znalezione w sieci

6 komentarzy:

  1. Pani Krystyno, w pięknym stylu i w bardzo interesujący sposób opisała Pani ten problem. Dziękuję za bardzo pouczającą lekturę. Oby nigdy mnie nie dotyczyła :) Hanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ci Krysiu za ten wpis właśnie teraz , w okresie świąt jakoś ta moja siła traci na mocy :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, pani Krysiu, że opisała to Pani w tak prosty i zrozumiały sposób. Coś tam się słyszy tu i ówdzie nt. karmy, ale każdy interpretuje ją po swojemu. A tu, prosto, jasno, w skrócie i konkretnie. Dziękuję i pozdrawiam <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo za ten artykuł. Jestem w sytuacji gdzie spotykałem się z kobietą z dzieckiem. Był między nami ogień i chemia. Niestety wszystko zakończyło się z nienawiścią z jej strony. Śniło mi się że jest ktoś inny w jej życiu. Mimo usilnych chęci i wewnętrznej walki o nią już rozumiem, że powinienem odcierpiec i dać sobie spokój. Był to związek karmiczny. Mój ból przejdzie i znajdę kobietę życia. Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń