- To wspaniale mieć taką
przyjaciółkę – stwierdza terapeutka – szczery przyjaciel to największy skarb.
- Rok piąty to rok
rewolucjonisty, w niektórych cyklach bardzo szalony. Zawsze powtarzam, iż jest
to rok, kiedy trzeba wykorzystać jak najwięcej okazji, nawet jeżeli zupełnie
nie pasują do naszych pomysłów. W tym roku, bowiem, wszystko jest bardzo ważne.
Nawet na zebraniu grupy, z założeniami, której nie mamy nic wspólnego może
pojawić się jakaś cudowna myśl, natchnienie, pomysł, który może bardzo zmienić
nasze życie. Możemy również poznać kogoś bardzo dla nas ważnego, czy to na polu
przyjaźni, czy na polu miłości, czy nawet życia zawodowego. Jak przebiegał on u
ciebie?
- Był bardzo…. rewolucyjny – odpowiada ze smutkiem w oczach
– bardzo. To był rok, kiedy wydarzenia następowały jedno po drugim. Zaczął się
od mojej szalonej gonitwy w poszukiwaniu mieszkania, gdyż już na początku,
właśnie na zebraniu takiej jednej grupy, której działania zupełnie nie pasowały
do mojego charakteru życia i pracy, nagle mnie olśniło, że powinnam kupić sobie
mieszkanie. W pół roku później już podpisałam umowę zakupu, załatwiając w
między czasie jakimś cudownym sposobem pożyczkę na ten zakup. Ale zaledwie
zdążyłam podpisać dokumenty zakupy, a już musiałam ustalić datę poważnej
operacji, którą odkładałam z roku na rok. Po jednej operacji, przyszła kolej na
drugą i to zaledwie w trzy miesiące później, gdyż gonił mnie termin ślubu syna.
Był to również rok, kiedy miałam bardzo mocne sny – opuszcza głowę, sięgając
równocześnie po szklankę.
- Wiosną widziałam skrzyżowanie
dróg, na których nagle pojawiła się trumna, która zatarasowała sobą przejście.
W kilka tygodni później zobaczyłam moją przyszłą synową w granatowej sukience
ślubnej. Budząc się już wiedziałam, że na krótko przed wyznaczoną datą ślubu,
będziemy mieli w rodzinie pogrzeb. Jej dziadek był chory, więc pomyślałam, że
to pewnie on nam odejdzie. Krótko po tym śnie, wracając z pracy, nie wiadomo,
dlaczego poszłam inną drogą i znalazłam się przed zakładem pogrzebowym, z
którego tuż przede mną przeszli dwaj mężczyźni niosąc białą trumnę. Zamarłam
wtedy w miejscu rozumiejąc, iż to nie dziadek panny młodej odejdzie, ale ktoś
młody. Od tego dnia przeżywałam każdy dzień istny koszmar. Każdy telefon
sprawiał, iż podskakiwałam w górę jak oparzona – jej postać teraz jakby się
skurczyła, widać był, iż na nowo przeżywa wydarzenia tamtych dni. Teresa
położyła rękę na jej ramieniu dodając jej sił. Wiedziała już, jaki będzie
dalszy ciąg opowieści. Znała to również ze swojej niedawnej przeszłości. Były
przecież urodzone tego samego dnia. Wydarzenia, więc jakie towarzyszyły ich
ziemskiej wędrówce były podobne.
- Kiedy niespełna miesiąc przed
ślubem otrzymałam wiadomość o tragicznej śmierci mojego bratanka, byłam
spokojna. Jak automat zapakowałam rzeczy do walizki i pojechałam na pogrzeb.
Było to jedyne dziecko mojego starszego brata. Rozpaczy rodziców nie da się
porównać z żadną inną – zatrzymuje się tym razem na dłuższą chwilę, zapalając
papierosa.
- Ten piąty rok przyniósł mi
bardzo dużo zmian, wszystkie wyszły mi na dobre. Jedyne, co było naprawdę złe
to właśnie odejście tego dzieciaka. W trzy tygodnie po pogrzebie odbył się
ślub, którego nie można było przesunąć. Z jednej strony cierpiałam razem z
bratem i bratową, z drugiej starałam się cieszyć razem z moimi dziećmi, którzy
właśnie rozpoczynali nowe życie. Ile mnie to kosztowało wiem tylko ja –
zakończyła cicho
- I ja – pomyślała z gorycząTeresa,
mając jak żywe przed oczami wydarzenia rodzinne.
- A jaki był następny rok –
zapytała po dłuższej chwili chcąc wyrwać ją z pasma smutnych wydarzeń – szósty
rok daje szansę na poznanie partnera, na zajście w ciążę zwłaszcza dla kobiet,
które mają z tym problem. Daje również szansę na uwolnienie się z łańcuchów,
które zakłada niewłaściwy partner. Jak to było w Twoim przypadku? – kieruje
wzrok na dziewczynę gładząc ją po ręce.
- Nie poznałam nikogo ważnego,
ani też z nikim się nie rozstawałam, bo żadnego związku stałego nie miałam, ale
– zawiesza głos na chwilę – tak sobie szybko liczę do tyłu i skacząc po latach,
widzę że moje odejście od męża- pogromcy miało miejsce znowu w szóstym roku,
ale poprzedniego cyklu – uśmiecha się do wspomnień.
- Tak to był mocny rok dla
mnie, kiedy to po prawie dwudziestu latach mogłam wreszcie się od niego
uwolnić.
- A co robi siódmy rok? W czym
pomaga? – Bo ja poobcinałam wtedy wiele znajomości i równocześnie siedziałam z
nosem w książkach spragniona wiedzy – patrzy z ciekawością na Teresę
- Dokładnie to, co mówisz –
siódemka to przecież jak kosa, obcina co znajdzie na swej drodze. Jedno dobre
to, że w tym roku pomaga uwolnić się od uciążliwych znajomych i spraw. Trzeba
jednak bardzo uważać na zdrowie. Potrafi ze zwykłego przeziębienia zrobić coś
wielkiego i trudnego do wyleczenia. A drugi pozytyw to taki, że niesie z sobą
zamiłowanie do wiedzy i wyostrza umysł.
- Ósmy z kolei to rok wewnętrznej
siły. Dzięki sile podświadomości możemy dokonać wielkich czynów. Zrealizować
marzenia, które przez wiele lat leżały w ukryciu. W tym roku, jeżeli z uporem
będziemy dążyć do zrealizowania jakiegoś planu, to otrzymamy solidną pomoc w
jego realizacji.
- Znowu muszę przyznać, iż to
też mi się sprawdziło. Udało mi się zrzucić ponad trzydzieści kilogramów i
przejść na zdrowe odżywianie. Wtedy właśnie wdrożyłam też w swoje życie
codzienną porcję gimnastyki, która teraz jest już dla mnie czymś tak
obowiązkowym jak wizyty w toalecie – śmieje się zadowolona
- Brawo, szczerze gratuluję, ja
myślę o tym od wielu lat, ale jeszcze nie udało mi się zrobić z gimnastyki
nawet sąsiada, a co dopiero współlokatora – mówi z podziwem Teresa.
Śmieją się radośnie popijając
sok i oglądając zdjęcia z komórki. Na jednych Joanna wygląda bardzo, bardzo
okrąglutko, na innych coraz mniej na niej sadełka, aż w końcu pokazują się
zdjęcia zgrabnej szczupłej dziewczyny, jaką jest do teraz.
- A co przynosi dziewiąty rok,
bo szukam w pamięci jakichś ważnych wydarzeń, ale oprócz narodzin wnuczki
niczego ważnego sobie nie przypominam.
- Ten ostatni rok, to przede
wszystkim rok porządków. Bardzo ważne jest, aby zakończyć wszelakie sprawy z
całej dziewięciolatki, tak aby nie blokowały następnego cyklu. Jest to rok
raczej radosny, rodzinny, obfitujący w rodzinne wydarzenia i uroczystości.
- Z pewnością też nie każdy
cykl jest równie ciężki i obfity w wydarzenia. Przecież za każdym razem
jesteśmy starsi, znajdujemy się na innym etapie życia.
- Tak, oczywiście masz rację. Numerologia
jest wspierana przez astrologię, ważny jest też układ planet w danym roku.
Jeżeli np. rok piąty, który sam w sobie jest szalony i porywczy będzie
wspierany przez równie szaloną planetę, która sobie upodoba naszą głowę, z
pewnością będzie nam ciężko złapać oddech. I na odwrót, jeżeli będziemy pod
działaniem planet spokojnych, potrafimy znaleźć wyciszenie i przeżyć ten rok
bez większych trzęsień. Bardzo ważne jest też, jakimi ludźmi się otaczamy i na
ile jesteśmy w stanie wziąć pod uwagę ich zdanie.
- Zgadzam się całkowicie z tym.
Teraz, kiedy to mówisz a ja cofam się myślą wstecz, widzę jak duże znaczenie
dla naszego życia ma towarzystwo, w jakim się obracamy. Od kiedy zaczęłam
bardziej świadomie dobierać sobie osoby, z którymi przebywam najczęściej moje
życie nabrało innych kolorów. Pamiętam dzień, kiedy zrozumiałam, iż się duszę
słysząc narzekania moich koleżanek. Nie było dnia, żebym nie usłyszała – nie
mogę, nie dam rady, nie potrafię – to jęczenie było jak ich druga skóra.
Najpierw próbowałam ich przekonać, że życie nie jest takie złe, że wiele rzeczy
można zmienić wystarczy tylko chcieć. Ale nadszedł taki moment, kiedy
zrozumiałam, że całe te moje wywody to jak grochem o ścianę. One chciały
narzekać, chciały być umęczone i nieszczęśliwe
- Czy zdarzyło Ci się słuchać
jak dwie czy trzy zebrane razem licytują się miedzy sobą, która jest bardziej
nieszczęśliwa, bardziej zmęczona? – Wtrąca Teresa
- O tak, nie jeden raz. Kiedyś
nawet im to powiedziałam. Przypominały mi baby na wiejskim targu zachwalające
jedna przez drugą swoją śmietanę czy jajka. Tylko, że na takim targu to ma jak
najbardziej sens i przynajmniej wywołuje uśmiech na twarzy przechodniów. Te
moje znajome były młodymi dziewczynami, które zamiast wziąć się za
przeprowadzenie zmian w życiu siedziały i narzekały rozkoszując się swoimi
złymi doświadczeniami. Któregoś dnia po prostu poprosiłam, żeby mnie więcej nie
odwiedzały, bo nie mogę już ich słuchać. A stało się to po rozmowie z jedną z
nich, która któryś już raz opowiadała o tym jak jej ciężko z mężem i o tym jak
znowu ją pobił. Sytuacja ta trwała już od kilku lat. Dziewczyna mogła odejść od
niego, miała wsparcie rodziców, wiem że mogła na nich liczyć. Kiedy zaczęła ze
szczegółami opowiadać mi jakich wyzwisk używał tym razem, pozwoliłam się jej
wygadać, a potem zapytałam, co zamierza
z tym zrobić. Przez chwilę milczała, a potem jeszcze raz zaczęła opowiadać jak
jej ciężko przytaczając tym razem inna awanturę. Znowu wysłuchałam i znowu
zadałam to samo pytanie. I wiesz co, byłam zszokowana jej zachowaniem.
Powtarzałam to samo pytanie kilka razy, a ona jakby go nie słyszała, za każdym
razem coraz bardziej się wkręcała i opowiadała coraz więcej ze swego życia.
Najpierw myślałam, ze to taki wstęp, że to jej pomaga i że zacznie w końcu
zastanawiać się nad tym, co można zrobić.
- Ale nie doczekałaś się –
dopowiedziała z smutkiem Teresa.
- Niestety nie. Kiedy w końcu
zaatakowałam ją dość ostro pytaniem, czy oprócz narzekania chciała by coś z tym
zrobić, zmienić tę sytuację, ona po prostu wyszła wymigując się jakimiś
obowiązkami. To było niesamowite, ale ostatecznie do mnie dotarło, że mam dosyć
słuchania kogoś, kto tylko się chce wypłakać, ponarzekać i na tym koniec. Tego
dnia poczułam niesamowitą potrzebę otoczyć się ludźmi sukcesu, ludźmi, którzy
chcą walczyć o lepsze dni, o realizację swoich planów.
Ciag dalszy tutaj
http://tarot-life-coaching.blogspot.gr/2014/02/ty-sie-w-zyciu-napaczesz-czesc-3.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz