niedziela, 17 sierpnia 2014

"Poczwarka"- co śpiewa i płacze w duszy małego "muminka"


"Poczwarka" Doroty Terakowskiej, to jedna z tych książek, do których trzeba dorosnąć, aby móc ją doczytać do końca. Dorosnąć emocjonalnie na tyle, aby poradzić sobie z tym nieszczęściem, jak zwykło się określać wychowywanie dziecka upośledzonego umysłowo. Matki, którym los zafundował tak trudne dziecko zadają sobie pytanie od rana do wieczora.






- Dlaczego ja, dlaczego mnie to spotkało?



Odpowiedzi nikt nigdzie nie znajdzie. Dlatego też,  każdy próbuje odpowiedzieć sobie sam. A raczej znależć taką odpowiedź, dzięki której będzie lżej budzić się rano i patrzeć w oczka swego" innego" dzieciaczka. Bardzo popularna jest odpowiedź, iż takie dziecko to szczególny skarb, który ma nauczyć matkę, czegoś super ważnego.
Nie neguję takich odpowiedzi. Zastanawiam się tylko na ile one pomagają rodzicom. Z pewnością każdemu inaczej, bo każdy przezywa to po swojemu. Nie moge powiedzieć jednak, że zupełnie inaczej. Bo z pewnością dużo, bardzo dużo odczuc, myśli, bólu i radości z najmniejszego postępu są takie same.

Pani Terakowska w piękny sposób i bardzo ciepły opisuje nie tylko to co większość z nas zna z opowiadań
matek, babć, sióstr, czy ich koleżanek. Sporo miejsca i uwagi poświęca temu, co odczuwa sama dziewczynka z zespołem downa. Dzięki tej książce możemy spojrzeć na świat oczami dziecka, które ma swój własny świat, w którym życie toczy się inaczej niż u dziecka zdrowego. Autorka stara się nam prezekazać, że ten mały światek dzieciaczka, pomimo całej swej grozy, jest również piękny i ciepły.
Polecam lekturę tej książki zwłaszcza tym rodzicom, którzy narzekają  na ciężar wychowywania swoich, zupełnie zdrowych. Gwarantuję, że po takiej lekturze odechce się wam marudzenia, a wasze kłopoty okażą się drobinkami pyłu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz