Strony

wtorek, 4 lutego 2014

Ty się w życiu napłaczesz, cześć 2


- To wspaniale mieć taką przyjaciółkę – stwierdza terapeutka – szczery przyjaciel to największy skarb.
- Rok piąty to rok rewolucjonisty, w niektórych cyklach bardzo szalony. Zawsze powtarzam, iż jest to rok, kiedy trzeba wykorzystać jak najwięcej okazji, nawet jeżeli zupełnie nie pasują do naszych pomysłów. W tym roku, bowiem, wszystko jest bardzo ważne. Nawet na zebraniu grupy, z założeniami, której nie mamy nic wspólnego może pojawić się jakaś cudowna myśl, natchnienie, pomysł, który może bardzo zmienić nasze życie. Możemy również poznać kogoś bardzo dla nas ważnego, czy to na polu przyjaźni, czy na polu miłości, czy nawet życia zawodowego. Jak przebiegał on u ciebie?
- Był bardzo….  rewolucyjny – odpowiada ze smutkiem w oczach – bardzo. To był rok, kiedy wydarzenia następowały jedno po drugim. Zaczął się od mojej szalonej gonitwy w poszukiwaniu mieszkania, gdyż już na początku, właśnie na zebraniu takiej jednej grupy, której działania zupełnie nie pasowały do mojego charakteru życia i pracy, nagle mnie olśniło, że powinnam kupić sobie mieszkanie. W pół roku później już podpisałam umowę zakupu, załatwiając w między czasie jakimś cudownym sposobem pożyczkę na ten zakup. Ale zaledwie zdążyłam podpisać dokumenty zakupy, a już musiałam ustalić datę poważnej operacji, którą odkładałam z roku na rok. Po jednej operacji, przyszła kolej na drugą i to zaledwie w trzy miesiące później, gdyż gonił mnie termin ślubu syna. Był to również rok, kiedy miałam bardzo mocne sny – opuszcza głowę, sięgając równocześnie po szklankę.


- Wiosną widziałam skrzyżowanie dróg, na których nagle pojawiła się trumna, która zatarasowała sobą przejście. W kilka tygodni później zobaczyłam moją przyszłą synową w granatowej sukience ślubnej. Budząc się już wiedziałam, że na krótko przed wyznaczoną datą ślubu, będziemy mieli w rodzinie pogrzeb. Jej dziadek był chory, więc pomyślałam, że to pewnie on nam odejdzie. Krótko po tym śnie, wracając z pracy, nie wiadomo, dlaczego poszłam inną drogą i znalazłam się przed zakładem pogrzebowym, z którego tuż przede mną przeszli dwaj mężczyźni niosąc białą trumnę. Zamarłam wtedy w miejscu rozumiejąc, iż to nie dziadek panny młodej odejdzie, ale ktoś młody. Od tego dnia przeżywałam każdy dzień istny koszmar. Każdy telefon sprawiał, iż podskakiwałam w górę jak oparzona – jej postać teraz jakby się skurczyła, widać był, iż na nowo przeżywa wydarzenia tamtych dni. Teresa położyła rękę na jej ramieniu dodając jej sił. Wiedziała już, jaki będzie dalszy ciąg opowieści. Znała to również ze swojej niedawnej przeszłości. Były przecież urodzone tego samego dnia. Wydarzenia, więc jakie towarzyszyły ich ziemskiej wędrówce były podobne.
- Kiedy niespełna miesiąc przed ślubem otrzymałam wiadomość o tragicznej śmierci mojego bratanka, byłam spokojna. Jak automat zapakowałam rzeczy do walizki i pojechałam na pogrzeb. Było to jedyne dziecko mojego starszego brata. Rozpaczy rodziców nie da się porównać z żadną inną – zatrzymuje się tym razem na dłuższą chwilę, zapalając papierosa.
- Ten piąty rok przyniósł mi bardzo dużo zmian, wszystkie wyszły mi na dobre. Jedyne, co było naprawdę złe to właśnie odejście tego dzieciaka. W trzy tygodnie po pogrzebie odbył się ślub, którego nie można było przesunąć. Z jednej strony cierpiałam razem z bratem i bratową, z drugiej starałam się cieszyć razem z moimi dziećmi, którzy właśnie rozpoczynali nowe życie. Ile mnie to kosztowało wiem tylko ja – zakończyła cicho
- I ja – pomyślała z gorycząTeresa, mając jak żywe przed oczami wydarzenia rodzinne.
- A jaki był następny rok – zapytała po dłuższej chwili chcąc wyrwać ją z pasma smutnych wydarzeń – szósty rok daje szansę na poznanie partnera, na zajście w ciążę zwłaszcza dla kobiet, które mają z tym problem. Daje również szansę na uwolnienie się z łańcuchów, które zakłada niewłaściwy partner. Jak to było w Twoim przypadku? – kieruje wzrok na dziewczynę gładząc ją po ręce.
- Nie poznałam nikogo ważnego, ani też z nikim się nie rozstawałam, bo żadnego związku stałego nie miałam, ale – zawiesza głos na chwilę – tak sobie szybko liczę do tyłu i skacząc po latach, widzę że moje odejście od męża- pogromcy miało miejsce znowu w szóstym roku, ale poprzedniego cyklu – uśmiecha się do wspomnień.
- Tak to był mocny rok dla mnie, kiedy to po prawie dwudziestu latach mogłam wreszcie się od niego uwolnić.
- A co robi siódmy rok? W czym pomaga? – Bo ja poobcinałam wtedy wiele znajomości i równocześnie siedziałam z nosem w książkach spragniona wiedzy – patrzy z ciekawością na Teresę
- Dokładnie to, co mówisz – siódemka to przecież jak kosa, obcina co znajdzie na swej drodze. Jedno dobre to, że w tym roku pomaga uwolnić się od uciążliwych znajomych i spraw. Trzeba jednak bardzo uważać na zdrowie. Potrafi ze zwykłego przeziębienia zrobić coś wielkiego i trudnego do wyleczenia. A drugi pozytyw to taki, że niesie z sobą zamiłowanie do wiedzy i wyostrza umysł.
- Ósmy z kolei to rok wewnętrznej siły. Dzięki sile podświadomości możemy dokonać wielkich czynów. Zrealizować marzenia, które przez wiele lat leżały w ukryciu. W tym roku, jeżeli z uporem będziemy dążyć do zrealizowania jakiegoś planu, to otrzymamy solidną pomoc w jego realizacji.
- Znowu muszę przyznać, iż to też mi się sprawdziło. Udało mi się zrzucić ponad trzydzieści kilogramów i przejść na zdrowe odżywianie. Wtedy właśnie wdrożyłam też w swoje życie codzienną porcję gimnastyki, która teraz jest już dla mnie czymś tak obowiązkowym jak wizyty w toalecie – śmieje się zadowolona
- Brawo, szczerze gratuluję, ja myślę o tym od wielu lat, ale jeszcze nie udało mi się zrobić z gimnastyki nawet sąsiada, a co dopiero współlokatora – mówi z podziwem Teresa.
Śmieją się radośnie popijając sok i oglądając zdjęcia z komórki. Na jednych Joanna wygląda bardzo, bardzo okrąglutko, na innych coraz mniej na niej sadełka, aż w końcu pokazują się zdjęcia zgrabnej szczupłej dziewczyny, jaką jest do teraz.
- A co przynosi dziewiąty rok, bo szukam w pamięci jakichś ważnych wydarzeń, ale oprócz narodzin wnuczki niczego ważnego sobie nie przypominam.
- Ten ostatni rok, to przede wszystkim rok porządków. Bardzo ważne jest, aby zakończyć wszelakie sprawy z całej dziewięciolatki, tak aby nie blokowały następnego cyklu. Jest to rok raczej radosny, rodzinny, obfitujący w rodzinne wydarzenia i uroczystości.
- Z pewnością też nie każdy cykl jest równie ciężki i obfity w wydarzenia. Przecież za każdym razem jesteśmy starsi, znajdujemy się na innym etapie życia.
- Tak, oczywiście masz rację. Numerologia jest wspierana przez astrologię, ważny jest też układ planet w danym roku. Jeżeli np. rok piąty, który sam w sobie jest szalony i porywczy będzie wspierany przez równie szaloną planetę, która sobie upodoba naszą głowę, z pewnością będzie nam ciężko złapać oddech. I na odwrót, jeżeli będziemy pod działaniem planet spokojnych, potrafimy znaleźć wyciszenie i przeżyć ten rok bez większych trzęsień. Bardzo ważne jest też, jakimi ludźmi się otaczamy i na ile jesteśmy w stanie wziąć pod uwagę ich zdanie.
- Zgadzam się całkowicie z tym. Teraz, kiedy to mówisz a ja cofam się myślą wstecz, widzę jak duże znaczenie dla naszego życia ma towarzystwo, w jakim się obracamy. Od kiedy zaczęłam bardziej świadomie dobierać sobie osoby, z którymi przebywam najczęściej moje życie nabrało innych kolorów. Pamiętam dzień, kiedy zrozumiałam, iż się duszę słysząc narzekania moich koleżanek. Nie było dnia, żebym nie usłyszała – nie mogę, nie dam rady, nie potrafię – to jęczenie było jak ich druga skóra. Najpierw próbowałam ich przekonać, że życie nie jest takie złe, że wiele rzeczy można zmienić wystarczy tylko chcieć. Ale nadszedł taki moment, kiedy zrozumiałam, że całe te moje wywody to jak grochem o ścianę. One chciały narzekać, chciały być umęczone i nieszczęśliwe
- Czy zdarzyło Ci się słuchać jak dwie czy trzy zebrane razem licytują się miedzy sobą, która jest bardziej nieszczęśliwa, bardziej zmęczona? – Wtrąca Teresa
- O tak, nie jeden raz. Kiedyś nawet im to powiedziałam. Przypominały mi baby na wiejskim targu zachwalające jedna przez drugą swoją śmietanę czy jajka. Tylko, że na takim targu to ma jak najbardziej sens i przynajmniej wywołuje uśmiech na twarzy przechodniów. Te moje znajome były młodymi dziewczynami, które zamiast wziąć się za przeprowadzenie zmian w życiu siedziały i narzekały rozkoszując się swoimi złymi doświadczeniami. Któregoś dnia po prostu poprosiłam, żeby mnie więcej nie odwiedzały, bo nie mogę już ich słuchać. A stało się to po rozmowie z jedną z nich, która któryś już raz opowiadała o tym jak jej ciężko z mężem i o tym jak znowu ją pobił. Sytuacja ta trwała już od kilku lat. Dziewczyna mogła odejść od niego, miała wsparcie rodziców, wiem że mogła na nich liczyć. Kiedy zaczęła ze szczegółami opowiadać mi jakich wyzwisk używał tym razem, pozwoliłam się jej wygadać, a potem zapytałam,  co zamierza z tym zrobić. Przez chwilę milczała, a potem jeszcze raz zaczęła opowiadać jak jej ciężko przytaczając tym razem inna awanturę. Znowu wysłuchałam i znowu zadałam to samo pytanie. I wiesz co, byłam zszokowana jej zachowaniem. Powtarzałam to samo pytanie kilka razy, a ona jakby go nie słyszała, za każdym razem coraz bardziej się wkręcała i opowiadała coraz więcej ze swego życia. Najpierw myślałam, ze to taki wstęp, że to jej pomaga i że zacznie w końcu zastanawiać się nad tym, co można zrobić.
- Ale nie doczekałaś się – dopowiedziała z smutkiem Teresa.
- Niestety nie. Kiedy w końcu zaatakowałam ją dość ostro pytaniem, czy oprócz narzekania chciała by coś z tym zrobić, zmienić tę sytuację, ona po prostu wyszła wymigując się jakimiś obowiązkami. To było niesamowite, ale ostatecznie do mnie dotarło, że mam dosyć słuchania kogoś, kto tylko się chce wypłakać, ponarzekać i na tym koniec. Tego dnia poczułam niesamowitą potrzebę otoczyć się ludźmi sukcesu, ludźmi, którzy chcą walczyć o lepsze dni, o realizację swoich planów.

Ciag dalszy tutaj

http://tarot-life-coaching.blogspot.gr/2014/02/ty-sie-w-zyciu-napaczesz-czesc-3.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz